poniedziałek, 9 października 2017

Sagra lub wydarzenie mojego regionu, które warto zobaczyć - Polki polecają

Jedną z popularniejszych form spędzania czasu we Włoszech jest wybranie się na sagrę.
Sagra to nic innego jak festyn poświęcony jednemu składnikowi sezonowemu związanemu z miejscowością. 

Sagra może być również poświęcona ku czci patrona miasteczka lub miasta.
Co roku w różnych miastach bądź miasteczkach, obchodzone są liczne święta, między innymi: grzyba prawdziwka, wina, polenty, piwa, risotta, focacci, kiełbasy, makaronu, czekolady, pizzy, ryby…
Włosi podczas festynów jedzą, pija, słuchają muzyki, przechadzają się między straganami, a nawet tańczą.
Gdzie można znaleźć informacje o Sagre?
Za nim wybierzecie się do Włoch, polecam zajrzeć na tutaj.
Jeśli jesteście na wakacjach we Włoszech polecam zajrzeć na uliczne plakaty i popytać mieszkańców.
Włochy pękają w szwach od sagr i wydarzeń.
Aby ułatwić wam zadanie, kilka miesięcy temu, zaprosiłam do współpracy kilka wspaniałych Polek.
Zapytałam, o ich ulubione sagre lub wydarzenia na które warto zajrzeć w ich regionie - sama opisałam moje.
Każda zgodziła się uchylić mi rąbka tajemnicy i opisała swoją ulubioną. Niektóre opisały wydarzenia, na które warto zajrzeć.
Zapraszam :-)

Zdjęcie autorstwa Natalii









Agata Rosińska z wykształcenia jest prawnikiem. Po zakończeniu studiów postanowiła kompletnie zrewolucjonizować swoje poukładane i dokładnie zaplanowane życie … i wyjechała do Włoch. Tak zaczęła się jej przygoda, która trwa do dziś. Mieszka w Ligurii, gdzie podoba jej się WSZYSTKO! Język, kultura, natura, KUCHNIA i oczywiście Włosi! To wszystko do tego stopnia, że postanowiła stworzyć własny blog www.thatsliguria.com
Agata poleca święto focacci z szałwią w Santa Giulia
Przepadam za wszystkimi sagrami organizowanymi w Ligurii , jednak moją ulubioną jest „Sagra della focaccia con la salvia” … czyli Święto facacci z szałwią.Focaccia to rodzaj liguryjskiego chleba zrobionego z mąki, soli i oliwy extra vergine. Na przestrzeni wieków wymyślone różne jej warianty, o których pisałam w poście o focacci (https://thatsliguria.com/focaccia-genovese/) . Z kolei ta z szałwią jest typowa dla miasteczka Santa Giulia, które znajduje się w prowincji Genui. Sagra organizowana jest co roku, w pierwszy weekend sierpnia. Wtedy miasteczko (które położone jest bardzo malowniczo, na wzgórzu, z którego widać Portofino i Sestri Levante) zostaje udekorowane światełkami, organizowane są koncerty lokalnych zespołów i je się i pije cały weekend ;) Poza focaccią „szałwiową” (kto lubi zapach i smak szałwii nie będzie w stanie przestać jej pałaszować) można tu również skosztować innych, tradycyjnych smakołyków jak testaroli, assado i frittelle dolci. Wszystko wyborne, lokalne i w wyśmienitej scenerii. Warto!
P.s. Z ciekawostek dodam, że w Santa Giulia urodziła się mama obecnego papieża Franciszka.


Zdjęcie autorstwa Agaty


Kasia w 2007 roku przyjechała pierwszy raz na wakacje do Toskanii. Dwa tygodnie wywróciły jej życie do góry nogami. Okazało się, że w małym, toskańskim miasteczku odnalazła swój dom. Potrzeba było kilku lat, by ten sen się zrealizował. Zaczęła pisać z tęsknoty do kamiennego domu, a dziś w końcu jest tu... Jej blog "Dom z kamienia" opowiada o zakochaniu się we własnych marzeniach, o ich realizacji i codziennym życiu w Toskanii.
Kasia poleca święto kasztanów w Marradi
Wzgórza wokół Marradi porastają monumentalne gaje kasztanowe. Niektóre są tak ogromne, że aby je objąć potrzeba kilku osób. Najstarsze z nich sadzili kilka wieków temu mnisi vallombrosanie. W latach wielkiej biedy to kasztany były produktem, który pozwolił ludności z toskańskich Apeninów przetrwać. Dziś oczywiście nikt już w tym pięknym regionie z taką biedą walczyć nie musi, jednak kasztany weszły na stałe do mugellańskiego menu i jak twierdzą smakosze i specjaliści, to właśnie kasztany z tej części Italii są najwyżej cenione na całym świecie.Oficjalnie Mugello i Alto Mugello, dla miejscowych Appennino Tosco - Romagnolo lub Toscana Romagna, dla smakoszy - królestwo kasztanów. Przez tutejsze wzgórza i doliny wiedzie apetyczna La strada del Marron Buono del Mugello.W czasie czterech kolejnych niedziel października - w tym roku począwszy od 8.10, w Marradi odbywa się Sagra delle Castagne. Na placu pieką się kasztany tzw bruciate albo caldarroste, które popija się czerwonym, słodkim winem canina. Poza pieczonymi marroni - w Marradi tak nazywamy kasztany - są też najróżniejsze słodkości. Znakomita torta dei marroni i castagnaccio, czy też kasztany glazurowane - marron glace’. Ponadto możemy skosztować kasztanowych kremów, piwa, miodu, tortelli nadziewanych kasztanami, polenty z mąki kasztanowej i wielu innych smakołyków, których nie sposób tu wymienić. Atmosfera na placu jest radosna, słychać swojskie śpiewy i zabawy najmłodszych, a od strony stacji dochodzi gwizd starego pociągu. Jeśli macie ochotę wybrać się na marradyjskie sagry kasztanowe w wielkim stylu, przyjedźcie stuletnim pociągiem, który na tę okoliczność wyrusza aż z Rimini. A jeśli zmęczy Was gwar miasteczka, możecie wymknąć się na spacer po jednym z gajów kasztanowych, gdzie cisza koi skołatane myśli.
Sagra delle Castagne w Marradi - zdjęcie autorstwa Kasi


 
Natalia Fabisiak studentka Italianistyki w Rzymie, pomysłodawczyni nauki Włoskiego w Apulii, od pięciu lat zakochana w obcasie włoskiego buta. Prowadzi bloga www.vitaliana.pl gdzie opowiada o Apulii poza turystycznym szlakiem.

Natalia poleca Notte Della Taranta
Festy i sagry z pewnością mogę uznać za znak rozpoznawczy Apulii. Każdego lata ulice oraz place miast i miasteczek w tym regionie zamieniają się w pełne życia miejsca, które przyciągają nie tylko turystów, ale przede wszystkim mieszkańców, którzy identyfikują się z kulturą ludową swojego regionu i z chęcią uczestniczą w wydarzeniach. W szczególności tych związanych z jedzeniem albowiem wiadomo wszem i wobec, że jedzenie we Włoszech to najważniejsza z przyjemności. Wcale się im nie dziwię albowiem Street Food w Apulii przyprawia o zawrót głowy. Istnieje jednak szczególny Festiwal, który od 1998 roku łączy miłośników muzyki ludowej i odbywa się w Melpignano w Salento, na obcasie włoskiego buta: Notte Della Taranta.
To wyjątkowe wydarzenie zrzesza miłośników muzyki ludowej i dziś jest jednym z największych i najważniejszych festiwali muzyki tego typu w Europie. Podczas 18 dni trwania festiwalu króluje pizzica.
Co to takiego? Taniec, któremu rytm nadają uderzenia tamburynów i który według antycznego rytuału miał uzdrawiać kobiety ugryzione lub uszczypane (pizzicare- szczypać) przez tarantulę (la tarantola), trującego pająka ukrywającego się wśród traw i pól, na których pracowały. Według tradycji, uwolnić kobietę mógł jedynie rytm muzyki. Uderzanie w tamburyny trwało tak długo, dopóki kobieta nie została uwolniona całkowicie od czaru i jadu pająka. Towarzyszył temu wszystkiemu obsesyjny i rytmiczny taniec, który pomagał w uzdrowieniu: la pizzica.
Ten rytuał, związany oczywiście z wierzeniami ludowymi po dziś dzień jest najważniejszą częścią kultury Salento. Sierpniowy festiwal, trwający 18 dni, podczas którego pizzica, pizzica! nadaje rytm ulicom osiemnastu różnych miast, kończy się wspaniałym koncertem- Concertone Della Notte Della Taranta, na który zapraszane są gwiazdy z całego świata. Pizzica łączy pokolenia a sam Festiwal łączy tradycyjne rytmy muzyki ludowej ze współczesną muzyką taką jak jazz, rock czy muzyka klasyczna.
Jeśli planujecie wakacje w Apulii, wybierzcie się, choć na jeden z etapów tego wyjątkowego święta muzyki ludowej. Gwarantuję Wam, że również i Wy zostaniecie pizzicati, albowiem taniec ten otwiera serca i to właśnie w nim odnajdziecie duszę Salento. 
Notte Della Taranta - zdjęcie autorstwa Natlii

 
Marzena z wykształcenia jest kulturoznawcą. Od 2012 roku mieszka na stałe we Włoszech. Na co dzień pracuje w hotelu w Pisogne, sezonowo jest przewodnikiem w Parku Narodowym w Naquane w Capo di Ponte. Uwielbia podróże i naukę języków obcych. W wolnym czasie tworzy swój nowy blog http://lamialombardia.blogspot.it/, w którym, oprócz turystycznych wskazówek, ukazuje codzienność na włoskiej emigracji.
Marzena poleca świeto grzybów i kasztanów w Pisogne
FESTA DEL FUNGO E DELLA CASTAGNA (Pisogne, prowincja Brescia, ostatni weekend września) może być świetnym przykładem na to, jak ożywić atmosferę miasta na dosłownie parę dni i stworzyć coś magicznego i wyjątkowego. Znajomi zawsze śmieją się, jak opowiadam im o święcie "Grzyba i Kasztana". Co to takiego? Co Ci Włosi znowu wymyślili? Festa del Fungo e della Castagna to wielka impreza w jarmarcznym stylu - stragany, koncerty, przedstawienia, wystawy, atrakcje dla najmłodszych itd. Przez 4 dni mieszkańcy i przyjezdni mogą poczuć na własnej skórze nadchodzącą jesień. Miasteczko zapełnia się licznymi straganami, gdzie możemy zakupić lokalne produkty i przede wszystkim świeże grzyby i kasztany! Nad jeziorem Iseo odbywa się tzw. MONDOLATA, czyli opiekanie kasztanów, które następnie sprzedawane są w papierowych torebkach. Dopiero co zdjęte z ognia smakują bajecznie! Restauracje serwują w tych dniach specjalne menu na bazie....hmmm niech zgadnę :) TAK! Grzyby i kasztany są wszędzie! Makarony z mąki kasztanowej, sosy grzybowe, pizze con funghi czy przesłodkie marron glacees (gotowane kasztany pokryte syropem na bazie cukru i wanilii)! Jest pysznie! Wiecej możecie poczytać tutaj.
Festa del fungo e della Castagna w Pisogne - zdjęcie autorstwa Marzeny
 
Ewa mieszka od 25 lat we Włoszech. Z wykształcenia poważny prawnik, a z zamiłowania szalona wielbicielka nieprzetartych szlaków i alternatywnych sposobów na spędzanie czasu. Tłumaczka, mediatorka i pośrednik handlowy. Ostatnio również blogerka http://ewamariapacini.it/pl/main.html 

Ewa poleca święto uszek z ziemniakami czyli tortello di patate
Festa del tortello di patate. Odbywa się dorocznie mniej więcej w połowie czerwca, zupełnie niedaleko od miejsca mojego zamieszkania, w miejscowośći Schignano, obok Prato – miasta w którym mieszkam. Tortello di patate to takie duże uszka wypełnione nadzieniem ziemniaczanym. Serwowane najczęściej z sosem mięsnym. Czasami wyższy poziom to wtedy kiedy są serwowane z sosem ragu z dzika. Niestety są przepyszne i człowiek by tego jadł ilości przemysłowe, nie bacząc, że takie danie wpływa znacząco na porost tyłka.
Akurat ta Festa odbywa się w ten sposób, że wszystko jest zorganizowane świeżym powietrzu, podawane z ogromnych kotłów, które absolutnie nie odbierają temu właściwości smakowych. Duże drewniane ławy i stoły porozstawiane na polanach okolicznego lasu. Zapachy, gwar, atmosfera, muzyka czasem na żywo czasem odtwarzana. To święto ma swoją niepowtarzalną atmosferę i lubie na nim bywać tak dla smaku jednego z moich najulubieńszych potraw, jak i dla faktu że było to bodajże trzecie włoskie danie którego po pizzy i lasagnach przyszło mi spróbować na włoskiej ziemi. Jadłam to w towarzystwie mojego podówczas przyszłego i ciągle aktualnego małżona, co wtedy akturat wraz z tortelli di patate stanowiło dla mnie najważnejszy punkt wszechświata. Tortelli di patate były dla mnie czym szalenie egzotycznym i nowym, smakowo stanęły na wysokości zadania i do tej pory są jednym z moich najulubieńszych toskańskich dań!

Zdjęcie autorstwa Ewy
 


Małgosia pracuje jako profesjonalny tłumacz pisemny i ustny.
Prowadzi fanpage https://www.facebook.com/MesTraduzioni/ , na którym zamieszcza informacje dotyczące Polski i Włoch, przedstawiając ciekawostki historyczne, turystyczne, kulinarne oraz tradycje obydwu krajów. W relacjach tekstowo - fotograficznych zachęca do odwiedzenia pięknego miasteczka, w którym mieszka. 
Małgosia poleca Turniej Rycerski Quintana
Serdecznie zapraszam do Ascoli Piceno na średniowieczny Turniej Rycerski Quintana.
Ciesząca się wieloletnią tradycją uroczystość odbywa się w dwóch datach: w drugą sobotę lipca w godzinach wieczornych i w pierwszą niedzielę sierpnia w godzinach popołudniowych. Jest atrakcją nie tylko dla przebywających w mieście turystów, ale także i jego mieszkańców. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmienia się wtedy w miejsce z dawnej epoki. Wszędzie widać różnobarwne chorągwie, bogato odzianych rycerzy, doboszy, damy i dwórki, którzy pomimo panującego upału dumnie kroczą przez miasto.
W rozpoczynającym się przemarszem ok.1500 osób w suto zdobionych strojach turnieju, uczestniczy 6 dzielnic miasta, reprezentowanych przez 6 rycerzy na koniach, pragnących udowodnić swoją sprawność. Kolejność dzielnic uzależniona jest od wyniku zeszłorocznego turnieju. W pochodzie kroczą również przedstawiciele okolicznych osad i władz miasta na czele z aktualnym burmistrzem.
W centralnym punkcie stadionu znajduje się Maur Saraceński z tarczą zamiast lewego ramienia, do której galopujący w 3 rundach jeździec musi trafić sztancą i zdobyć maksymalną dla swojej drużyny liczbę punktów. Uzyskujący największą liczbę punktów zdobywa proporzec, dumnie niesiony podczas powrotnego przemarszu dzielnicami miasta.
Która z Pań nie chciałaby choć raz w życiu wczuć się w rolę Damy Dworu lub Dwórki? Och, zapewniam Was, że uczucie jest niesamowite .
Ten wspaniały spektakl na pewno przyniesie Wam mnóstwo wrażeń i emocji.

Quintana - zdjęcie autorstwa Vandy de Viti







A co polecam ja ?
Polecam Wam święto wina Bardolino
Bardolino to niewielka miejscowość nad jeziorem Garda w regionie Wenecja Euganejska. 
To tutaj od 88 lat, odbywa się w ostatni weekend września sagra del vino Bardolino, czyli święto wina Bardolino. 
Podczas święta, jak sama nazwa wskazuje, główną atrakcją jest wino Bardolino.
Bardolino jest jednym z najlepszych win prowincji Werony. Święto jest doskonałą okazją do poznania tego wina i lokalnych specjałów kuchni.
Całe miasto bierze udział w festiwalu. 

Miejscowe winnice wystawiają swoje produkty. Można spróbować win białych, różowych i czerwonych Bardolino. 
W czasie festiwalu odbywa się wiele imprez zarówno dla dzieci i dorosłych: koncerty,  przedstawienia teatralne, spotkania na temat wina i wystawy enologiczne. 
Sagra wina Bardolino przeważnie trwa 3-4dni. 
Które z tych wydarzeń spodobało się Wam najbardziej ?
Koniecznie dajcie znać!


Spodobało się ? Podaj dalej!

Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)

Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-) 


 
Share:

1 komentarz

Maria Katarzyna Kołodziejczyk pisze...

Super są te włoskie, regionalne święta.
Niestety byłam w marcu w Toskanii, więc za dużo atrakcji niestety w tym miesiącu nie było.
Pozdrawiam:)

Kalejdoskop Renaty